PRADAWNIEJ
Przed Mieszkiem nie było tutaj próżni. Istniał tu spory kraj, z rodami, grodami i organizmem stanowym. Z rozwiniętymi wytwórczością, hutnictwem, kowalstwem i rolnictwem. Gospodarczo współpracujący z Imperium Rzymskim, którego kres doprowadził do depresji cywilizacyjnej także i tutejsze regiony... Mieszkańcy Lechistanu zapewne bardziej utożsamiali się ze swymi rodami i grodami niż stanem, czy państwem. Jak chyba wszędzie wówczas. Przecież do dziś znamy pojęcie „małej ojczyzny”. Słowian na tych terenach podobno poprzedzali Prasłowianie (Łużyczanie), a ich z kolei twórcy "kultury wstęgowej" czyli... Etruskowie vel Wenetowie. Badacze ustalają zasięg i czas trwania różnych kultur na tej ziemi. Społeczność na terenie tajemniczej krainy Schinesghe, jak ją nazwano w dokumencie „Dagome Iudex”, to przedziwna mieszanka, na którą złożyli się Łużyczanie, Weneci, Biali Chorwaci, Lędzianie, Morawianie, Bałtowie, Wikingowie, Słowianie, Germanie, Scytowie, Sarmaci i inne ludy. Być może większość z nich połączył handel z Rzymem i dobre warunki do uprawy roli. Profesor Józef Kostrzewski stwierdził, że„Prastare, w ogromnej swej przewadze rdzennie rodzime imiennictwo topograficzne Polski świadczy o odwiecznym zaludnieniu ziemi naszej przez Słowian, którzy mieszkali tu przynajmniej od połowy drugiego tysiąclecia przed Chrystusem” (Kultura prapolska)
Nie wiemy, na ile Rzymianie odróżniali Germanów od Słowian. Być może dla nich wszyscy tutaj byli mieszkańcami krainy nazywanej Germania Magna. W końcu słowo „germanus” oznacza po łacinie „brat”. Ponadto, dopóki istniało Imperium Rzymskie i szlak bursztynowy, możemy być pewni intensywnych, wzajemnych kontaktów gospodarczych Upadek Rzymu wpłynął na regres także ziem, na których żyli "dostawcy" Rzymu, w tym krainy Winlandii, Scytii, Sarmacji, Wandalii, jak czasem określano ziemie na północ od Sudetów i Karpat Jeszcze wcześniej egzystowały tutaj m.in. kultura pucharów lejkowatych (nieindoeuropejska), Etruskowie (Wenetowie?), Celtowie, Milczanie, Bojowie (Czesi), kultury amfor kulistych i urn twarzowych. Z czasem ludzie ci zrośli się z żywiołem prasłowiańskim albo i one go współtworzyły. Tam gdzie były złoża kruszców i minerałów, tam powstawały pierwsze ośrodki przemysłu ale i wielkie obiekty megalityczne ( w celach astro nawigacji, a potem zamienione na miejsca kultu solarnego?), zaś na trasie szlaku bursztynowego rozwijał się handel.
Z czasem RODziny rozrosły się w RODy, a te założyły gRODy. Pojawiły się ośrodki dominujące. A stąd już o krok do walki o wpływy i władzę. Banalnie, zwyczajnie, jak wszędzie... Podobnie jak nazwa "Schinesghe" pozostaje tajemnicza, tak samo prapoczątki Lechistanu nikną nam z oczu. Badania archeologiczne wskazują jednak na to, że od bardzo dawna ziemie te były zamieszkane, uprawiane i eksploatowane. Nizinny charakter tych ziem, stosunkowo łatwych do przebycia, jest i był dość gościnny dla przybyszów zewsząd. Z Bohemii i Panonii przez Bramę Morawską, zza Odry i Wisły, a także zza morza. Prapolska to oczywisty mix różnych kultur, w tym słowiańskiej, celtyckiej, etruskiej i tzw. ludów morza, być może pochodzących znad Atlantyku (megality na Pomorzu) Wydaje się zatem, że było tutaj podobnie jak w innych miejscach na świecie. Pra-cywilizacja miała i tutaj swoje gniazda. Po kataklizmie tylko garstka dysponowała technologiami i umiejętnościami, które do dziś nas dziwią. Potop spustoszył Ziemię, potem nadeszło znaczne ochłodzenie i oczywisty regres cywilizacji. Pojawił się kult matek, bez których nie byłoby kolejnych pokoleń, a także obyczaje dość bliskie innym starożytnym. Czasami coś z nich możemy wydedukować, ale częściej pozostajemy bezradni...

Badania Witolda Hensela rzucają sporo światła na prehistorię tych ziem. Oddajmy mu głos: „W okresie ostatniego zlodowacenia ludzie tutaj potrali produkować ,tworzyć sztukę, zbiorowo tańczyć, grać na instrumentach, wydobywać węgiel oraz organizować się społecznie” ("Polska starożytna" s. 25) „Przybyły znad Atlantyku zwyczaj grzebania w grobach z ogromnych kamieni - megalitach, dotyczył wyłącznie współrodowców. Maksymalny czas powstania owych grobów datuje się na ok. 3,6 tys lat p.n.e.”(tamże s. 125-129). „W kulturach wstęgowych, pucharów i amfor, czyli w tych najstarszych, znajdujemy dowody stosowania trepanacji czaszek. Procent wyzdrowień był nawet wyższy niż w czasach historycznych. Umiejętności "chirurgów" pradziejowych stały wyżej niż następnych” ( tamże s. 175). Badacz wspomina także, że w Złotej k. Sandomierza odkryto grób kogoś ważnego. Uznaje się, że był to naczelnik gromady. Miał wydłużoną czaszkę. (tamże s.162-163) Autor twierdzi, że było to sztuczne zniekształcenie. Nawet jeśli tak, to dlaczego? Czy nie przypomina to zachowań kulturowych w innych częściach świata? Czy nie prowadzi to do wniosku, że i my, i nasi praprzodkowie nie jesteśmy znikąd?